„Nie ma większej tajemnicy, niż magiczna wręcz więź łącząca jeźdźca z koniem”

„Nie ma większej tajemnicy, niż magiczna wręcz więź łącząca jeźdźca z koniem” - uczniowie kęckiej „Jedynki”z  wizytą w Ośrodku Jeździeckim Ranczo na Widoku

 

Konie – cudowne stworzenia i jakże trudno powiedzieć, za co je kochamy w inny sposób niż za to, że są. Udomowione blisko 4 tysiące lat temu, towarzyszyły ludziom w codziennej pracy, stawały wraz z nimi do walki a z czasem więź ta stała się wręcz magiczna i zaczęto nazywać je przyjaciółmi. Trudno opisać, co czuje człowiek zasiadający na końskim grzbiecie, tę dziwną jedność człowieka ze zwierzęciem, tę więź i poczucie wspólnoty, która się wtedy rodzi. Nasze dzieciaki wielokrotnie doświadczyły radości obcowania z tymi pięknymi zwierzętami i w tym roku nie mogło być inaczej. Od wielu lat nasza szkoła współpracuje z Ośrodkiem Jeździeckim Ranczo na Widoku i rokrocznie z okazji Dnia Dziecka uczniowie „Jedynki” mogą dosiąść tych niezwykłych stworzeń. Dla wielu była już to kolejna wizyta. Część poraz pierwszy miała okazję odwiedzić to cudowne miejsce, jedni i drudzy nie kryli podekscytowania i po przybyciu tęsknym wzrokiem wypatrywali tych niezwykłych zwierząt. Chwila rozczarowania, bo koni nie było a natychmiast pojawiły się pytania: dlaczego? gdzie są? czy będziemy jeździć? Po kilku minutach trenerki przyprowadziły konie a twarze dzieciaków rozświetliły promienne uśmiechy. Przed jazdą obowiązkowe bhp czyli jak zachowywać się w obecności konia, dlaczego nie wolno „zachodzić konia od tyłu”.Przy tej okazji rozwikłałem wielką zagadkę. Wyjaśniłem, dlaczego wsiadamy na konia z lewej strony. Oczywiście żaden ze mnie specjalista z hipologii, ale wiem, że dawniej rycerze na lewym boku nosili miecz, który utrudniał dosiadania konia z prawej strony. Dosiadali więc konia zawsze ze strony lewej a z czasem przyzwyczajenie zmieniło się w tradycję i stało się obowiązującą normą. Instruktorzy oprowadzili dzieciaki po zabudowaniach stadniny. Uczniowie obejrzeli bardzo dokładnie boksy, zapoznali się z podstawowymi faktami dotyczącymi pielęgnacji koni i po raz kolejny zadziwiły ich fakty związane ze snem koni i długością tego snu. Mieli okazję obejrzeć siodła, uprzęże i elementy stroju jeździeckiego.  Crème de la crème naszej wizyty to oczywiście jazda. Każdy z uczniów pod okiem instruktora mógł dosiąść rumaka i odbyć wymarzoną jazdę. Oprócz tego mógł dotknąć konia, przytulić się do niego, pogłaskać grzywę i … zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe. Dzieciaki nie kryły wzruszenia i widać było, że przeżywają coś absolutnie niezwykłego.  Nie da się tego opisać, ale proszę mi wierzyć, przez te kilkanaście minut były absolutnie szczęśliwe. Wielu prosiło o dodatkowe jazdy i jeszcze kolejne i pewnie trwałoby to kilka godzin, ale musieliśmy zakończyć ten etap wycieczki. Atrakcje nie skończyły się jednak na tym. Udaliśmy się na tereny rekreacyjne ośrodka, gdzie dzieciaki rozgrywały mecze piłki nożnej, zorganizowały turniej rzutów do kosza a kilkoro wylegiwało się leniwie w promieniach słońca. Zabraliśmy ze sobą również gry planszowe, a nawet klocki lego. Zabawa była przednia zwłaszcza, że dosłownie kilkanaście metrów od nas łąki dostojnie przemierzało kilkanaście pięknych koni. Jazda konna a także wysiłek fizyczny zaostrzył apetyty naszych dzieciaków, ale i na to byliśmy przygotowani. Na ruszcie wylądowały 4 rodzaje wędlin, do tego musztarda i inne sosy do wyboru oraz świeże pieczywo. Żar lał się z nieba i nasi uczniowie gasili go wodą mineralną w trzech smakach. Na osłodę każdy mógł do woli częstować się wybornymi ciastkami. Były również pączki i drożdżówki. Tradycją już stało się, że uczniowie nie byli w stanie pochłonąć już ani kęsa jedzenia tzn. „oczy by jadły, ale żołądek mówił dość”. Tak oto minęło 6 godzincudownej wyprawy, na którą składały się niezwykłe przeżycia związane z kontaktem z fascynującymi  zwierzętami, gry i zabawy na świeżym powietrzu oraz autentyczna uczta. O godzinie 14.00 z żalem pożegnaliśmy stadninę i przekonani, że wrócimy tu za rok udaliśmy się w stronę przystanku MZK.

Od wielu lat świętujemy w ten sposób Dzień Dziecka a jest to możliwe przede wszystkim dzięki p. Małgorzacie Marek, której dziękujemy za to, że rokrocznie sprawia, że marzenia dzieciaków się spełniają. Pani Małgorzato – bardzo, ale to bardzo dziękujemy i mogę tylko powiedzieć, że dobro wraca. Tradycyjne jużchapeau bas. Nasza wyprawa nie byłaby możliwa również bez wsparcia Rady Rodziców, bo to fundusze przez nią przekazane umożliwiły przygotowanie tej „niezwykłej” uczty. W trakcie wyprawy nad bezpieczeństwem uczniów czuwali nauczyciele p. Anna Handzlik, p. Małgorzata Paw, p. Dorota Zuziak, p. Teresa Sieńczak – Babik i autor niniejszego tekstu oraz trenerki z ośrodka jeździeckiego. Wszystkim, którzy sprawili, że marzenia się spełniają, bardzo dziękuję.  Iwiem, że to truizm, ale gorąco zachęcam do zapoznania się z fotorelacją ze szczególnym uwzględnieniem min naszych „małych jeźdźców”.

R.T.

















































































Script logo