„Orka, młotek, tęczowy ratusz, rynek jest kwadratowy… ale nie do końca, czyli 4 a na warsztatach muzealnych

„Orka, młotek, tęczowy ratusz, rynek jest kwadratowy… ale nie do końca, czyli 4 a na warsztatach muzealnych

 

Kolejny już raz klasa 4 a odwiedziła kęckim muzealników. Tym razem tematem warsztatów zatytułowanych „Dlaczego rynek jest kwadratowy, czyli jak powstawało miasto Kęty” były okoliczności powstania i rozwoju naszego dumnego grodu. Czas operacyjny to około 2 godziny i zgodnie z harmonogramem około godziny 10.00 19-cioro młodych pasjonatów historii eskortowanych przez dwoje nauczycieli zameldowało się w muzeum. Serdeczne powitanie, wszak dzieciaki bardzo dobrze poznały już pracowników muzeum,  i dziarsko wdrapaliśmy się na piętro, gdzie przeprowadzono warsztaty. Początek to prezentacja multimedialna i ciekawa prelekcja poświęcona lokacji miasta. Uczniowie przypomnieli sobie skąd wywodzi się nazwa naszego grodu, jak powstawał rynek, dlaczego kamieniczki są wąskie. Poznali również zajęcia kęczan i krótką historię cechów. Prelekcja była niezwykle ciekawa, choć po raz kolejny dzieciaki szczerze mnie rozbawiły, a ich pytania wzbudzały uśmiech i konsternację muzealników. Dociekliwość moich uczniów po raz kolejny szczerze mnie zadziwiła. To, że rynek kęcki jest „kwadratowy” nie mogło zostać przyjęte „na gębę”. Nawet zdjęcia z drona nie były wstanie przekonać dzieciaków. Ostatecznie uznały, że jest wprawdzie kwadratowy, ale nie do końca. Z trudem wypracowany konsensus, co do kształtu rynku pozwolił przejść prelegentowi do dalszej części warsztatów. Jednak kolejnym problemem była orka. Zaprezentowano ilustracje z epoki przedstawiającą włościan w pracy opisaną jako orka. Dzieciaki protestowały, że żadnej orki tam nie ma, ba nie ma tam nawet ryby, a co dopiero orki. Sprawę udało się na szczęście wyjaśnić. Wielkie poruszenie wzbudziła również litografia przedstawiająca cieśli w pracy. Chłopcy zakwestionowali ów obrazek, bo jest siekiera, ale gdzie młotek. Rozwiązanie problemu młotka oraz tego, że kiedyś stawiano konstrukcję bez użycia gwoździ, zajęło dobre 10 minut.  Żywiołowo reagowali również na pogadankę o cechach. O ile bednarze, piekarze nie budzili kontrowersji, to już wytłumaczenie im, że pasków nie wytwarzają paskarze zajęło nam kolejne kilka minut. Po zakończeniu niezwykle ciekawej prezentacji rozpoczęły się zajęcia praktyczne. Dzieciaki podzielono na grupy i miały zaprojektować miasto tj. wyznaczyć rynek, umieścić w jego obrysie ratusz i kamieniczki. Zadanie okazało się niezwykle ambitne i pochłonęło naszych uczniów bez reszty. Rozpoczęły się długie dyskusje, a nawet spory. Dzieciaki jęły ustalać, jaki kolor mają mieć kamieniczki i kto, obok kogo będzie mieszkał. Przysłuchiwałem się tym dyskusjom z coraz większym rozbawieniem. Pytanie, które wprowadziło mnie w osłupienie brzmiało: czy ratusz może być tęczowy? Uprzedzę, że nie chodzi o sprawy światopoglądowe, lecz o kolor. Widać wiele jeszcze muszę się uczyć, bo jako żywo koloru tęczowego nie jestem w stanie rozpoznać. Dyskusje były tak żarliwe, że w końcu niemal cała załoga muzeum wraz z opiekunami dołączyła do uczniów i wspólnie te miasta udało się ulokować. Dwie godziny to sporo, ale dla naszych młodych historyków, ledwie starczyło tego czasu na wykonanie powierzonych im zadań. Z wielkim żalem pożegnaliśmy muzealników. Zabraliśmy ze sobą masę wiadomości, trzy makiety oraz przekonanie, że lekcje historii mogą być ciekawe. Tradycyjnie już bardzo, ale to bardzo dziękujemy pracownikom kęckiego muzeum za ich pasje, cierpliwość, merytoryczną wiedzę i po raz kolejny powtórzę chapeau bas.

R.T.



































 

Script logo