„W poszukiwaniu źródeł pisma, czyli o wyprawie klasy 4 a do kęckiego muzeum”

„W poszukiwaniu źródeł pisma, czyli o wyprawie klasy 4 a do kęckiego muzeum”

 

7 grudnia 2018 r. uczniowie klasy 4 a kolejny już raz odwiedzili Muzeum im. Aleksandra Kłosińskiego w Kętach. Tym razem postanowili rozwikłać tajemnice pisma. Oczywiście wiedzieli, że od zarania dziejów ludzie szukali sposobu by utrwalić swoje myśli i emocje. Na lekcjach historii usłyszeli, że pierwszym sposobem zapisu informacji były rysunki a na języku polskim pani opowiadała im o dziwnym piśmie klinowym Sumerów. Niemniej jednak historię procesu kształtowania się pisma postanowiliśmy poznać na warsztatach muzealnych „Słowa dawniej zapisane”. Tuż przed godziną 10 dziewiętnaścioro małych badaczy zapukało w bramy kęckich muzealników. Jako, że to czwarta wizyta w tym roku, wędrówka po schodach i „rozpłaszczenie się” przebiegło nad wyraz sprawnie i rozpoczęła się magia. Magia, bo prelegentka wprost oczarowała naszych uczniów. Świetna prezentacja multimedialna i niemal magiczny wykład w pełni pochłonął nasze dzieciaki.  Odwiedzali prehistoryczne groty, udali się do żyznego półksiężyca, Egiptu czy średniowiecznych klasztorów. Wszędzie tam szukali glifów, malunków, inskrypcji, hieroglifów i liter. Prowadząca i wydaje mi się, że mówiła to szczerze, chwaliła nasze dzieciaki za sporą wiedzę. Oczywiście autor niniejszego tekstu podpowiedział, co to kipu i gdzie w Polsce się znajduje. Miła prelegentka dyplomatycznie tych podpowiedzi zdawała się nie słyszeć. Jeden z naszych uczniów zaskoczył chyba wszystkich. Ze względu na RODO nazwijmy go Janem. Jasiu oświadczył, że bardzo ciekawy jest alfabet hawajski i że ma zaledwie 12 liter i 1 symbol. Sprawił mi tym olbrzymią radość a pracowników muzeum wprowadził w stan chwilowego osłupienia. Widać częste wizyty w muzeum przynoszą efekty. Po arcyciekawym wykładzie, któremu towarzyszyła prezentacja rozpoczęły się zajęcia praktyczne. Uczniowie mogli za pomocą rylców stawiać znaki na kamiennych tabliczkach a także poznawali tajniki pisma hieroglificznego. Za pomocą hieroglifów z powodzeniem układali wyraz „historia”. Następnym etapem zajęć było pisanie z użyciem tuszu i gęsich piór. Przyglądałem się temu z rosnącym niepokojem, wszak pióro, otwarte tusze i sami Państwo rozumieją, że oczekiwałem kleksów i plam na stołach, ubraniach etc. O dziwo nie doszło do tragedii, może dlatego, że użyliśmy fortelu. Ostrzegłem uczniów, że trzeba bardzo uważać, bowiem tusz pozostanie na dłoniach przez setki lat, jak na starych rękopisach. Widać zrobiło to na nich spore wrażenie, bo plam i kleksów było jak na lekarstwo. Oczywiście stosowany tusz to łagodny wodny roztwór i z ewentualnym zmyciem nie powinno być problemów, ale fortel zadział. Mali skrybowie dzierżąc w dłoniach pióra z olbrzymim zaangażowaniem kreślili literki i moim zdaniem, szło im to nad wyraz sprawnie. Dodam, że w trakcie zajęć obalono pewien mit. Ku sporemu rozczarowaniu musieliśmy wytłumaczyć jednemu z uczniów, że atramentu nie pozyskuje się z kałamarnic. Czym był szczerze zaskoczony. Dwie godziny minęły jak mgnienie oka, a dzieciaki zaopatrzone w karty z zapiskami, których dokonały w trakcie zajęć, radośnie udały się do szkoły. Emocji było co niemiara, radości jeszcze więcej i wszystko to dowodzi, że historia to pasjonująca nauka. Dodam jeszcze, że uczniom klasy 4 a towarzyszył pan od historii oraz p. Agata Wróbel – Rejman, która z efektów warsztatów korzystać będzie na lekcjach języka polskiego.                                                R.T.

 Zapraszam na krótką fotorelację.



























 

Script logo