KOŃ JAKI JEST KAŻDY WIDZI..

„Koń jaki jest, każdy widzi…” ale zobaczyć a dosiąść to zupełnie inna historia – jeździecka przygoda uczniów naszej szkoły

Uczniów naszej szkoły spotkała niebywała atrakcja. Wprawdzie, jak zapisano w pierwszej polskiej encyklopedii „Koń jaki jest, każdy widzi”, ale stanąć „twarzą w twarz” z tym wspaniałym zwierzęciem, móc go dosiąść to nie lada przeżycie.
9 czerwca dzięki uprzejmości p. Małgorzaty Marek uczniowie klas integracyjnych mogli odwiedzić Ośrodek Jeździecki Ranczo na Widoku. Dodam, iż narodziła się już chyba taka tradycja, bo podobna przygoda spotkała naszych jeźdźców w roku ubiegłym. W dwójnasób zatem dziękujemy p. Małgorzacie i cóż więcej powiedzieć… chapeau bas.

Rankiem nasi uczniowie stawili się na Ranczo. Ochom, achom nie było końca, bo widok dwudziestu wspaniałych koni zrobił na dzieciakach kolosalne wrażenie. Tradycyjnie już przeszli krótki kurs „bhp”. Poznali funkcjonowanie ośrodka jeździeckiego, podstawowe fakty związane z hodowlą, leczeniem  i oporządzaniem koni. Następnie przyodziani w toczki rozpoczęli jazdy. Każdy mógł wybrać wierzchowca, którego miał dosiąść i … zaczęła się wielka przygoda. Dzieciaki nie ukrywały wzruszeń, radości, emocji, które stały się ich udziałem. Nie sposób opisać jak wiele znaczyła dla nich ta przejażdżka. Już samo obserwowanie ich wyczynów sprawiało sporo radości opiekunom tj. Annie Handzlik, Dorocie Katańskiej, Dorocie Zuziak, Teresie Sieńczak – Babik, Lucynie Burczyk i Radosławowi Talarowi. Najdzielniejsze nauczycielki również zdecydowały się dosiąść rumaków i radziły sobie nadspodziewanie dobrze.

Po jazdach: zwiedzanie stajni, boksów i krótki wykład z żywienia koni. Uczniowie słuchali tego z zaciekawieniem i nie kryli zdumienia dowiadując się, że konie potrafią drzemać na stojąco. Zdarza się to naszym uczniom, z tym że w pozycji siedzącej na lekcjach, ale są to przypadki bardzo, bardzo rzadkie.  Następnie przyszedł czas na posiłek. Kiełbas z rusztu nie zabrakło dla nikogo. Dzięki uprzejmości Rady Rodziców, zakupiono ich tyle, że po godzinie pałaszowania słychać już tylko było „mam dość, już nie mogę”. Nasi jeźdźcy spalali kalorie uczestnicząc w grach i zabawach. Były kręgle, siatkówka, dwa ognie czy rzuty do celu. Nagród w turniejach nie było, bo wszyscy otrzymali od właścicielki Rancza pamiątkowe chusty. Dwie godziny zabawy i spacer wokół wybiegu i pastwisk wyczerpał plan naszej wizyty. Pamiątkowe zdjęcie, ostatnie spojrzenie na te cudowne zwierzęta i nadeszła pora, by ruszyć na przystanek. Tak zakończył się ten niezwykły, cudowny, pełen emocji dzień naszych uczniów. We wspaniałych nastrojach i z nadzieją, że spotkamy się  w tym  miejscu za rok, wróciliśmy do szkoły.

Jeszcze raz dziękujemy p. Małgorzacie Marek za to, że sprawiła, że marzenie wielu dzieciaków się spełniło, Radzie Rodziców za sfinansowanie naszej przygody i czwórce dzielnych wolontariuszy, którzy cały czas czuwali nad bezpieczeństwem kolegów.

I wiem, że to truizm, ale zachęcam do przejrzenia fotorelacji, bo warto.

 

R.T.








































































































 

Script logo