„A może by tak wyjechać … w Beskidy.”

 

 

„A może by tak wyjechać … w Beskidy.”

 

 

 

Taka oto myśl zrodziła się na jednej z lekcji wychowawczych w klasie 4 a, dlatego rankiem 4.10.2018 r. wyruszyliśmy odkrywać piękno Beskidów. Nasza górska wyprawa rozpoczęła się na dworcu MZK, skąd udaliśmy się do Porąbki. Dodać należy, że wychowawcy zadbali o odpowiednią pogodę i o deszczu w dniu dzisiejszym mowy być nie mogło. Po dotarciu na miejsce rozpoczęło się zdobywanie góry. Rejon Trzonki i Bukowca stał się terenem niezwykłej i pasjonującej ścieżki edukacyjnej. Wycieczkę rozpoczęliśmy od obejrzenia „bunkra”, który okazał się zbiornikiem przyjmującym wodę z górskiego potoku. Następnie udaliśmy się wyschniętym korytem potoku w stronę szczytu. Wędrówka, co jakiś czas przeplatana była zajęciami terenowymi. Było orientowanie mapy w terenie, badanie flory i fauny. Szczególnie zainteresowała uczniów lekcja geologii a hitem okazały się łupki. I pewnie kruszeniu skał nie byłoby końca, gdyby wychowawcy nie nakazali marszu ku szczytowi. Marsz okazał się dość wymagający, ale przerwy regeneracyjne zdziałały cuda. Nigdy nie pojmę, jak to możliwe, że kilka minut wypoczynku pozwala się uczniom w pełni zregenerować. Oczywiście zdarzały się małe kryzysy, ale uczniowie klasy 4 a znaleźli świetny sposób na motywowanie się do wysiłku. W zdumienie wychowawców wprowadziło to, iż  gdzieś pod Bukowskim Groniem rozległy się słowa pieśni „Marsz marsz Polonia”. Tak oto dzieciaki mobilizowały się do wysiłku. Zaiste, gdybyście byli wtedy w górach… no serce rośnie. Następny postój to indywidualne obserwacje przyrody. W ruch poszły lornetki, kompasy, lupy i miarki. Nawet żaba, którą złapał wychowawca, jawiła się, jako arcyciekawe stworzenie. Dalszą drogę uatrakcyjniały pytania: czy drzewa czują, jak rozmawiają delfiny, czy groźne są orki. Ważki okazał się problem umierania słońca i padło pytanie: czy pięć miliardów lat to dużo. Ostatecznie uspokoiwszy dzieciaki, że to jednak sporo, bez stresu kontynuowaliśmy wyprawę. Cztery godziny zajęć terenowych i nadeszła pora na odpoczynek. Na popas udaliśmy się do domu wychowawcy. Były kiełbaski z grilla, pyszne jabłka, winogrona i ciepła herbata. Dwie godziny upłynęły na grach i zabawach. Te zabawy widać zainteresowały słońce, ponieważ zdecydowało się ostatecznie rozgonić chmury i bliżej przyjrzeć klasie 4a. Towarzyszyło im w drodze na przystanek a także w czasie przejazdu do Kęt, gdzie ostatecznie zakończyła się wyprawa w Beskidy.

 

                                                                                                          R. T.

 

Zapraszam na fotorelację.

 

 



































Script logo